Po zakończeniu ponad połowy sezonu regularnego w NBA, seedingi konferencji zaczynają przykuwać uwagę fanów NBA w całej lidze. Drużyny walczące o miejsce w playoffach zwiększają swoją intensywność, starając się zapewnić sobie przewagę własnego parkietu w postseason.
Spośród czterech głównych amerykańskich sportów, przewaga własnego parkietu jest najbardziej znacząca w NBA, gdzie drużyny konsekwentnie wygrywają około 60 procent spotkań sezonu regularnego we własnych halach.
Ale czy ten trend przenosi się na playoffy?
Statystyki zaczerpnięte z NBA.com pomagają odpowiedzieć na to pytanie z całą stanowczością. Poniższe liczby pokazują, że w postseason trudniej jest wygrywać na wyjeździe niż w sezonie regularnym.
W latach 1998-2008, drużyny gospodarzy w sezonie regularnym wygrały 7 021 spotkań, podczas gdy przegrały 4 569 spotkań, co daje procent zwycięstw na poziomie 60,6.
W tym samym okresie czasu, drużyny gospodarzy w sezonie posezonowym wygrały 513 spotkań, przegrywając tylko 278. Procent zwycięstw w playoffach dla drużyn gospodarzy wyniósł 64,9 (ponad cztery punkty procentowe więcej niż dla drużyn gospodarzy w sezonie regularnym).
Jednakże, część z tej różnicy można wytłumaczyć naturą klasyfikacji do playoffów. Drużyny z lepszym bilansem w sezonie regularnym mają przewagę własnego boiska w rozgrywkach posezonowych.
W związku z tym trudno jest określić, w jakim stopniu sukces własnego boiska można przypisać kibicom i hali, a w jakim faktowi, że są po prostu lepszą drużyną w danym meczu.
Aby spróbować odpowiedzieć na niektóre z różnic pomiędzy grą na drodze a grą u siebie, przeanalizujmy statystyki:
Gdy w domu (w latach 2003-2011) w porównaniu z grą na drodze, drużyny zmniejszyły liczbę popełnianych przez siebie błędów o 3.1 procent na mecz, zwiększyły liczbę zdobytych punktów o 3,4 procent, zwiększyły liczbę punktów w szybkiej wymianie o 12,7 procent i zmniejszyły liczbę popełnionych fauli o 4,7 procent.
Co wyjaśnia tak dużą różnicę w liczbie punktów zdobytych w domu i na wyjeździe?
Skłonność sędziów i psychologiczny wpływ gry w domu są dwoma największymi czynnikami.
Badania wykazały, że kiedy tłum jest głośny, ma to wpływ na sposób, w jaki sędziowie oceniają grę. Choć podświadomie, sędziowie w przeszłości faworyzowali drużyny gospodarzy. W latach 2003-2011 sędziowie wymierzali średnio 22,15 fauli w meczach drużyn przyjezdnych i tylko 21,13 fauli w meczach drużyn gospodarzy.
Dodatkowo, psychologiczny wpływ gry u siebie jest samonapędzającym się efektem placebo: przewaga własnego boiska daje drużynie gospodarzy przewagę po prostu dlatego, że gracze w to wierzą.
W latach 1999-2008 drużyna z przewagą własnego boiska w playoffach wygrała więcej niż trzy z czterech serii. W pierwszej rundzie, drużyny gospodarzy wygrywały serie z częstotliwością 81,3 procent. W półfinałach konferencji, gospodarze wygrywali w 80 procentach przypadków. W finałach konferencji, co ciekawe, odsetek zwycięstw spadł do 50 procent. W finałach NBA odsetek ten wzrósł z powrotem do 80 procent.
Statystycznie rzecz biorąc, najlepszym meczem do wygrania na drodze w siedmiomeczowej serii jest szósty mecz, w którym drużyny gospodarzy historycznie wygrywały tylko w 49,2 procentach.
Mimo, że stronniczość sędziów i psychologiczny wpływ gry u siebie zwiększają szanse drużyny gospodarzy, bardzo trudno jest dokładnie określić, jak bardzo. Wpływ przewagi własnego parkietu na wygraną, podobnie jak wiele innych kategorii statystycznych porównywanych z sezonu na sezon, wykazuje ogromną zmienność.
W playoffach 2012 drużyny gospodarzy miały łącznie 55-29 punktów, co daje procent wygranych na poziomie 65,4 procent. Zaledwie cztery lata wcześniej, w 2008 roku, drużyny gospodarzy wygrały 64-22, łącząc w ten sposób najwyższy procent zwycięstw w ciągu ostatnich 18 lat na poziomie 74,4%.
Czy jesteś wielkim zwolennikiem zjawiska przewagi własnego parkietu, czy nie, statystycznie ono istnieje. W jakim stopniu jednak, to kwestia dyskusyjna.
Jedna rzecz jest jednak pewna: jeśli miałbyś wybór, wszystkie 30 drużyn NBA wolałoby otworzyć serię posezonową u siebie, niż na wyjeździe.