Przetrwanie w więzieniu jako skazaniec z Wall Street

W słoneczne majowe popołudnie około tuzina więźniów w obozie więziennym Otisville grało w piłkę ręczną. Obok boiska znajdował się nisko położony, przeciągle pomalowany blok mieszkalny. Żaden płot ani drut kolczasty nie otaczał terenu, położonego około dwóch mil w górę krętej drogi przez gęsty, skalisty las. Gęsi kanadyjskie wałęsały się w pobliżu, gdy więźniowie – ubrani w przepisowe szorty, podkoszulki i ogolone głowy – pracowali w pocie czoła.

Ale dla samotnego strażnika łatwo byłoby przeoczyć fakt, że gracze byli więźniami.

Dla więźniów federalnych jest to tak dobre, jak to tylko możliwe. Federal Correctional Institution w Otisville, około 80 mil na północ od Nowego Jorku, jest jednym z kilkudziesięciu zakładów karnych o minimalnym rygorze – zazwyczaj nazywanych obozami – w systemie federalnego Biura Więziennictwa, gdzie wielu skazanych w białych kołnierzykach kończy odsiadywać swoje wyroki. W przeciwieństwie do zakładów o niskim, średnim i wysokim poziomie bezpieczeństwa, w których większość więźniów odbywa karę, obozy nie są ogrodzone. Drzwi nie są nawet zamykane na klucz.

Ale eksperci w dziedzinie prawa karnego i byli więźniowie twierdzą, że federalne obozy więzienne, choć lepsze niż większość więzień, nadal nie są spacerkiem po parku – i zapomnij o „Club Fed”, przydomku nadanym niektórym więzieniom o minimalnym rygorze w latach 80-tych. W dzisiejszych czasach, jak twierdzą eksperci, ciężki czas to właśnie to.

„Nie ma żadnego Club Fed – to takie bzdury”, mówi Michael Frantz, były więzień federalny, który spędził prawie trzy lata w więzieniu za uchylanie się od płacenia podatków i oszustwa Medicare. Od tego czasu założył firmę Jail Time Consulting, która pomaga przyszłym więźniom przygotować się do życia w więzieniu.

„Już samo określenie 'obóz’ sprawia, że brzmi to zabawnie”, mówi Michael Kimelman, który odsiedział 15 miesięcy w Lewisburgu, w Pensylwanii, pod zarzutem insider tradingu i napisał książkę o swoich doświadczeniach, Confessions of a Wall Street Insider. W filmie „Wilk z Wall Street” na końcu gra w tenisa. W latach 80-tych było chyba kilka takich miejsc. Teraz nie ma miejsca, do którego ktokolwiek półnormalny chciałby pójść, kropka.”

Kimelman był jednym z kilku byłych traderów z Wall Street złapanych przez ówczesnego prokuratora amerykańskiego Preeta Bhararę w rozległym insider trading sting, który wylądował w więzieniu, jak założyciel Galleon Group Raj Rajaratnam, menedżer portfela FrontPoint Partners Joseph (Chip) Skowron i były menedżer portfela SAC Capital Advisors Mathew Martoma. Kilku innych, których przestępstwa nie zbliżyły się do tych spraw pod względem skali i intensywności, również tam wylądowało. (Ta historia została pierwotnie opublikowana w maju. Od tego czasu Michael Cohen, były adwokat prezydenta Donalda Trumpa, został skazany na trzy lata więzienia za nielegalne dokonywanie płatności w celu uciszenia dwóch kobiet, które twierdziły, że miały romans z Trumpem. Sędzia powiedział, że będzie rekomendował Cohenowi odbycie kary w Otisville.)

W ciągu ostatnich kilku lat, kilka osób skazanych za insider trading i skazanych na więzienie w ramach tej sondy powróciło do społeczeństwa i zaczęło próbować odbudować swoje życie. Odkrywają oni, że ich kara nie kończy się wraz z zakończeniem wyroku. Wielu z nich ma kilka lat zwolnienia pod nadzorem, z ograniczeniami, które uniemożliwiają podróżowanie. Mogą zostać pozbawieni tytułów naukowych, mogą otrzymać stały zakaz pracy w branży i są notowani w rejestrze karnym. Nawet krótka odsiadka może sprawić, że ambitni byli pracownicy Wall Street nie będą mogli już nigdy pracować w finansach. Nie mówiąc już o ścieżce Google’a.

„To wyrok dożywotni” – mówi Kimelman przy mrożonej herbacie w Larchmont, ekskluzywnym nowojorskim przedmieściu, gdzie mieszkał ze swoją byłą żoną i trójką dzieci, zanim został skazany za insider trading. (Odmówił przyjęcia propozycji ugody i utrzymuje, że jest niewinny).

„Nie sądzę, żeby sędziowie, prokuratorzy, a nawet obrońcy naprawdę rozumieli, co się dzieje, gdy na końcu procesu opada młotek. W tej chwili udajemy, że dostajesz nauczkę, rehabilitujesz się, idziesz dalej i żyjesz dalej – ale z wyjątkiem Nowego Jorku i kilku innych, bardziej przyszłościowych stanów, zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy w ciągu ostatnich 20 lat, aby upewnić się, że ciągle płacisz tę cenę i tak w kółko.” Na przykład, jego rekord pojawia się, gdy wypełnia wnioski szkolne dla swoich dzieci lub jeśli chce trenować ich drużyny Małej Ligi.

Kimelman, wraz z innymi byłymi więźniami, z którymi przeprowadzono wywiady dla tej historii, łatwo przyznaje, że mają łatwo w stosunku do większości byłych więźniów. Większość więźniów nie mogła sobie pozwolić na wynajęcie najlepszych prawników, aby utrzymać ich na wolności, a w przypadku ich braku, na drogich konsultantów więziennych, aby skrócić i złagodzić ich czas spędzony w więzieniu.

W systemie Biura Więziennictwa znajduje się około 184 000 więźniów, z których około 7 procent jest osadzonych za przestępstwa w białych kołnierzykach, zgodnie z danymi BOP. BOP prowadzi więzienia federalne, w których przetrzymywani są więźniowie, którzy popełnili przestępstwa federalne, takie jak oszustwa dotyczące przewodów i papierów wartościowych. Wielu z tych i innych więźniów nie stosujących przemocy jest skazywanych na obozy. To, gdzie osadzony odbywa karę, zależy od długości wyroku i odległości od miejsca zamieszkania; BOP stara się wysyłać więźniów do zakładów karnych położonych w promieniu 500 mil od ich domów. (Bernie Madoff wylądował w zakładzie o średnim rygorze ze względu na długość wyroku – 150 lat).

Eksperci sądownictwa karnego twierdzą, że nazwa Club Fed zyskała na popularności po emisji w 1987 roku programu 60 Minutes, w którym pokazano więźniów grających w tenisa na bujnych, wypielęgnowanych trawnikach – warunki, które niektórzy postrzegali jako zbyt komfortowe dla przestępców w białych kołnierzykach. „Wtedy wszystko się zmieniło” – mówi Larry Levine, założyciel Wall Street Prison Consultants, który spędził dziesięć lat w 11 zakładach karnych, między innymi za handel narkotykami, wymuszanie okupu i oszustwa związane z papierami wartościowymi. „Społeczeństwo było oburzone – spójrzcie, co mają ci więźniowie.”

Przełożony Biura Więziennictwa powiedział w e-mailu, że wszystkie boiska sportowe w zakładach BOP są wielofunkcyjne, a baseny – które istniały w niektórych zakładach – zostały już zasypane. Ale mit o Club Fed wciąż pokutuje. W artykule New York Post z 2012 r. na temat obozu więziennego w Otisville opisano go jako „otoczony murem Shangri-La” z kortami do gry w bocce i podkowę, ze sklepem sprzedającym steki z żeberek, łososia i wędzone ostrygi. (Według rzecznika BOP, część dotycząca gier na trawie jest prawdziwa.)

Takie udogodnienia nie zniwelowałyby tego, co byli więźniowie mówią o najgorszych aspektach życia w obozie więziennym: swobodnego sadyzmu niektórych pracowników więzienia, niesmacznego jedzenia, oddzielenia od rodzin – i bezlitosnej, miażdżącej nudy.

„Niektórzy myślą, że obóz to pestka”, mówi konsultant więzienny Frantz. „Nie siedzisz na stosie skalnym, waląc młotkiem w kamienie, ale to jest po prostu strasznie nudne. Nie ma nic do roboty. Przez pierwsze trzy miesiące byłem zagubiony. Patrzyłem na zegarek i była 9:00 rano. Spojrzałem na niego osiem godzin później i była 9:05 rano.”

Dla więźniów przyzwyczajonych do tego, że to oni rządzą, życie w więzieniu to ciężkie przebudzenie – od momentu przekroczenia drzwi.

Wielu z nich ma prawo do samosądu, co oznacza, że jakiś czas po skazaniu otrzymają list z Biura Więziennictwa informujący ich, gdzie i kiedy mają się zgłosić w celu odbycia kary. BOP wydaje poradnik, w którym informuje, czego mogą się spodziewać, ale więźniowie mówią, że nie ma prawdziwego sposobu na przygotowanie się.

„Proces przyjęcia jest szokujący. Dopóki przez to nie przejdziesz, nie możesz tego przewidzieć ani w to uwierzyć”, mówi Kimelman. „Jest to coś w rodzaju tego, co widzisz w filmach, a co nie. Jest dużo rozbierania i przeszukiwania”.

Po rozebraniu więźniowie są poddawani wymazowi na DNA, pobierane są od nich odciski palców, zadawane są im pytania dotyczące bezpieczeństwa oraz przeprowadzana jest kontrola stanu zdrowia, a następnie ocena psychologiczna. Po zakończeniu tego procesu przydzielana jest im koja. „Strażnik powiedział: 'Umieszczę cię z kilkoma handlującymi narkotykami czarnymi charakterami, a za chwilę umieszczę cię w twoim własnym rodzaju'”, wspomina Kimelman – jego pierwsze zetknięcie z rasizmem w więzieniu. Potem przyszedł czas na więzienny uniform. W obozie nie było jego rozmiaru, więc standardowe khaki i biały T-shirt Kimelmana były o kilka rozmiarów za duże. Powiedziano mu, żeby poszedł prosto na lunch.

„Wszedłem do sali obiadowej, nie znając nikogo, ubrany w strój klauna, i to dosłownie jak ta rysa na płycie”, mówi.

Jeff Grant miał podobne doświadczenie. Niegdyś potężny prawnik w Mamaroneck – kolejnym bogatym przedmieściu Nowego Jorku – Grant popadł w uzależnienie od opiatów, kiedy podjął decyzje, które doprowadziły go do więzienia. Zanurzył się w rachunkach depozytowych swojej kancelarii, aby pokryć osobiste wydatki i oszukańczo oświadczył we wniosku o pożyczkę na usuwanie skutków katastrofy, że ataki terrorystyczne z 11 września 2001 roku zaszkodziły jego firmie prawniczej. Potem został przyłapany.

„To tak, jakbyś wsiadł do samolotu i wylądował w Mongolii, nie znasz języka, nie znasz kultury, nie masz pieniędzy w kieszeni, a mimo to musisz jakoś pokonać drogę z lotniska do miejsca, do którego musisz się udać” – mówi Grant, który w 2002 r. próbował popełnić samobójstwo po zarzutach, ale niedługo potem wytrzeźwiał i dołączył do grupy modlitewnej. Odsiedział 13 miesięcy w więzieniu o złagodzonym rygorze, a teraz prowadzi Family ReEntry, organizację non-profit, która zapewnia programy interwencji i wsparcia dla byłych więźniów. „To dokładnie to samo.”

Jak mówią byli więźniowie, potrzeba kilku tygodni, aby wejść w rytm życia więziennego. Dla większości więźniów typowy dzień wygląda mniej więcej tak: O 6:00 rano w internacie zapalają się światła, a przez głośniki rozlega się głos oznajmiający: „Teren zakładu jest otwarty”. To wywołuje szaleńczy bieg do łazienki i stołówki – więźniowie mają 90 minut na załatwienie swoich spraw, przygotowanie łóżek piętrowych (ze szpitalnymi narożnikami) i uporządkowanie swoich pomieszczeń mieszkalnych przed zgłoszeniem się na wezwanie do pracy o 7:30.

Więźniowie pracują za 12 do 40 centów za godzinę, w tym sprzątanie, prace kuchenne, prace biurowe, a nawet udzielanie korepetycji współwięźniom do ich testów GED. Po około trzech godzinach pracy mają przerwę na lunch, po czym około południa wracają do pracy. W przeciwieństwie do zakładów karnych o wyższym poziomie bezpieczeństwa, więźniowie o minimalnym poziomie zabezpieczeń mogą swobodnie poruszać się po zakładzie. Około 15:30 oddają swoje narzędzia pracy i wracają na prycze, gdzie odbywa się liczenie więźniów, a następnie kolacja, która zaczyna się około 16:00. W wolnym czasie więźniowie mogą brać udział w zajęciach, chodzić do biblioteki, oglądać telewizję (zazwyczaj są trzy lub cztery telewizory, jeden przeznaczony jest na programy sportowe, jeden na hiszpańskojęzyczne itd. Następnie, następnego dnia, wstają i robią to wszystko od nowa, każdego dnia, aż do zakończenia wyroku.

„To jak Dzień świstaka”, mówi Levine, używając analogii, którą powtarzają inni. „Jedyną rzeczą, która się zmienia, są bohaterowie”.

Ale jego zdaniem to nie wszystko jest złe. „Więzienie jest tym, czym je tworzysz”, mówi Levine. „Wielu ludzi spędza czas oglądając telewizję, waląc konia, grając w karty – ja spędzałem czas w bibliotece prawniczej”, gdzie dowiedział się wystarczająco dużo o systemie więziennictwa, aby po wyjściu na wolność założyć dobrze prosperującą firmę konsultingową. „W tych instytucjach trzeba programować swój czas. Radzę moim klientom, aby mądrze wykorzystywali swój czas. Podczas pobytu w areszcie masz szansę, której inni ludzie naprawdę nie mają. Poza wykonywaniem swojej głupiej, małej pracy, byciem tam na czas, szanowaniem innych, jakie masz obowiązki? Nic. Możesz się całkiem dobrze bawić.”

Istnieją oczywiste minusy – przede wszystkim izolacja od rodziny. Osadzeni mają do dyspozycji tylko 300 minut czasu na telefon miesięcznie. Mogą korzystać z poczty elektronicznej, ale kosztuje to 5 centów za minutę, a ponadto nie mogą pobierać załączników ani korzystać z szerszego dostępu do Internetu.

„Więźniowie są zachęcani do przebywania bliżej swoich rodzin, są mniej skłonni do ponownego popełnienia przestępstwa. Ale rozmowy telefoniczne są bardzo drogie” – mówi adwokat i ekspert ds. wyroków karnych Alan Ellis. Godziny widzeń są ograniczone i mogą być odwołane według kaprysu. Raz żona Granta została odrzucona za noszenie caprisów, które zostały uznane za „krótkie spodenki” i były zakazane dla odwiedzających. Kimelman mówi, że jeśli jeden z więźniów zostanie przyłapany na paleniu, przywilej odwiedzin może zostać cofnięty dla całej jednostki.

I jeszcze jedzenie.

Na papierze menu obiadowe Biura Więziennictwa nie wygląda tak źle: rostbef, sałatka taco, ziemniaki z pieca. Ale niektórzy twierdzą, że rzeczywistość jest inna. „Dostawaliśmy jedzenie, które było przestarzałe przez cztery, pięć lat” – mówi Frantz. „Przez te cztery lata, kiedy tam byłem, nie wiedziałem, że kurczaki mają piersi. Sałata, co to jest? Produkty?”

Opcje kafeterii pojawiły się w przybliżeniu 85 procent białych węglowodanów, szacuje Kimelman. „Potem dodadzą kilka rzeczy, o których istnieniu nie wiedziałeś, jak wieprzowina w kubku. Dostałbyś kubek z wieprzową chrząstką. Dostaniesz to, dostaniesz fasolę. Wszystko, co mogą ugotować w ogromnej kadzi. Miałeś jeden przyzwoity posiłek w tygodniu, którym był kurczak z kością, czyli prawdziwy kawałek kurczaka” – mówi Kimelman. „Ludzie praktycznie o to walczyli.”

Jedzenie poprawiło się w ciągu ostatnich kilku lat, mówi była strażniczka i administratorka obozu Maureen Baird, dzięki narodowemu menu i licencjonowanym dietetykom. „Miałam jedzenie każdego dnia, to samo jedzenie, które jedli więźniowie, a personel płacił 2,25$ za bilet na posiłek,” mówi. „

Ten, kto ma na to środki, może skompletować w miarę przyzwoitą dietę w kantynie, gdzie sprzedawane są płatki owsiane, masło orzechowe, sos do spaghetti oraz foliowe torebki z tuńczykiem i makrelą. Makrela, co dziwne, stała się czymś w rodzaju waluty w systemie więziennym, gdzie paczki, zwane „macs”, są używane do płacenia innym więźniom za usługi, takie jak czyszczenie butów i strzyżenie włosów.

Produkty z kantyny można podgrzewać w mikrofalówce – jedynym urządzeniu kuchennym, do którego mają dostęp więźniowie. Niektórzy stają się kreatywni. Kimelman mówi, że widział sernik zrobiony w mikrofalówce z kremówki do kawy. Grant pamięta, jak jadł pieczarki, kiedy jeden z więźniów pracujących w kuchni położył na tacy obok niego wypełnioną po brzegi gumową rękawicę. Więzień rozciął rękawicę, odsłaniając ugotowany stek. (Koszt takiej spersonalizowanej kuchni? Dwa makarony.)

Ceny w kantynie mogą upokorzyć byłych wielkich wydawców. Kiedy zarabiasz tylko 40 centów na godzinę, 5 dolarów wydaje się wygórowaną kwotą za butelkę szamponu. Holli Coulman – prawniczka i konsultantka ds. więzień kobiecych, która współpracuje z Levine’em i która odsiedziała 13 miesięcy za oszustwa finansowe – mówi, że tampony, które kiedyś były dostarczane więźniarkom za darmo, teraz muszą być kupowane w kantynie za 4,15 dolara za pudełko. Więźniarki mogą wydać w kantynie do 300 dolarów miesięcznie.

Najgorszym aspektem życia w więzieniu jest przemoc. Frantz mówi, że w obozach jest ona rzadka, ale znacznie wzrasta na wyższych poziomach bezpieczeństwa, gdzie gwałt i przemoc mogą być faktem. „Średnie i wysokie poziomy to miejsce, gdzie są gangi, bicie, dźganie nożem – to czysta tortura” – mówi.

Grant miał odbywać karę w zakładzie o minimalnym rygorze, ale zamiast tego został przydzielony do Allenwood, które zamknęło swój obóz. Służył w więzieniu o niskim poziomie bezpieczeństwa, najniższym dostępnym w tym miejscu. Twierdzi, że był świadkiem dwóch morderstw.

W jednym przypadku, podczas gry w futbol flagowy, dwóch więźniów kłóciło się, gdy jeden nagle złapał drugiego za dredy, które były związane na głowie jak kok. Bił głowę mężczyzny o chodnik, aż ten zmarł.

W innym przypadku, jeden mężczyzna podszedł za innym mężczyzną, złapał go za głowę i wbił mu długopis w ucho. „A ja na to patrzyłem,” mówi Grant uroczyście. „To było po prostu straszne.” (Institutional Investor nie mógł niezależnie potwierdzić tych wydarzeń, a BOP nie odpowiedział na prośbę o komentarz na temat tych konkretnych przypadków.)

Czasami przemocy dopuszczają się pracownicy BOP, mówią byli więźniowie. Kimelman opowiada historię, jak jeden z więźniów zaczął opiekować się kotkiem, który zawędrował na teren zakładu (ponieważ był to otwarty kampus). Więzień stworzył zwierzęciu posłanie i przynosił mu mleko z kafeterii. „Strażnik zobaczył go i zabił – dosłownie nadepnął mu na głowę i zmiażdżył” – mówi, wzdrygając się na samo wspomnienie.

Mnożą się historie o rasizmie, mizoginii i surowych karach za drobne wykroczenia. Jeden z oficerów powiedział Kimelmanowi, który jest Żydem: „Mamy gaz w prysznicach dla was, Żydów”.

Coulman, w obliczu molestowania seksualnego, próbowała się bronić – bezskutecznie, jak mówi. „Byłam molestowana seksualnie na co dzień – 'Sugar tits, get over here’ – i były dziewczyny, które chciały, bo mogły skorzystać z telefonu. Za każdym razem, gdy próbowałam to opisać w więzienny sposób” – za pomocą formularza zwanego „cop-out” – „były one po prostu niszczone.”

Więźniowie mówią, że szybko nauczyli się przestrzegać linii. Kłótnie lub nieposłuszeństwo groziły umieszczeniem w specjalnej jednostce mieszkalnej (SHU), zwanej też karcerem.

„Nie zarabiają dużo pieniędzy,” mówi Frantz o strażnikach, którzy zarabiają średnio 50,000 dolarów rocznie. „Ale to, co mają, to moc życia i śmierci więźniów. Masz prezydenta i możesz mu powiedzieć, żeby poszedł do diabła. Możesz powiedzieć mu, aby dostać się na rękach i kolanach i szorować podłogę szczoteczką do zębów.”

Coulman mówi, że ta równowaga mocy czasami działa przeciwko więźniom w białych kołnierzykach. „Jeśli jesteś białym kołnierzykiem, to jest gorzej. Bo uważają, że ich okradliśmy” – mówi. „I uważali, że żyliśmy lepiej od nich i że powinniśmy zostać ukarani. Prosili mnie, żebym padła na kolana i wyczyściła listwy przypodłogowe.”

W przesłanym pocztą elektroniczną oświadczeniu, rzecznik BOP powiedział, „Biuro poważnie traktuje zarzuty dotyczące niewłaściwego zachowania personelu; zarzuty są dokładnie badane i w oparciu o ustalenia podejmowane są odpowiednie działania.”

Chociaż nie mogła skomentować tych konkretnych incydentów, ponieważ nigdy nie pracowała w tych konkretnych obiektach, Baird, była naczelnik BOP, mówi, że uważa takie incydenty za niedopuszczalne, ale przyznaje, że takie zachowanie nie jest niespotykane. „Nie powiem, że jest to zupełnie niezwykłe,” mówi, ale dodaje, że pracowała z dużo większą liczbą dobrych strażników niż złych, i zauważa, że strażnicy w obiektach o wyższym poziomie bezpieczeństwa sami mogą być przedmiotem przemocy.

Wzywa ona jednak więźniów, którzy są świadkami lub ofiarami molestowania lub przemocy, do zgłaszania tego – oraz do pisania bezpośrednio do Biura Inspektora Generalnego Departamentu Sprawiedliwości USA, jeśli ich skargi zostaną zignorowane. Przyznaje, że więźniowie mogą bać się to zrobić w czasie pobytu w więzieniu, ale mówi, że mogą to zrobić po wyjściu na wolność. I stara się podkreślić, że ona i inni, z którymi pracowała w BOP starali się traktować więźniów z godnością. „Byłam stanowcza i twarda wobec nich, kiedy łamali zasady, ale byłam też miła, pełna szacunku i dbałam o zachowanie ich godności tak bardzo, jak tylko mogłam” – mówi. „Ich godność została im już odebrana na wiele różnych sposobów; nie zamierzałam pogarszać sytuacji.”

To zgadza się z opiniami byłych więźniów. „Niektórzy strażnicy byli okropni, inni wspaniali” – mówi Grant. „I wszyscy byli pomiędzy.”

„Jeśli jesteś pełen szacunku i rozumiesz zasady, i jesteś kimś, kto traktuje innych z szacunkiem, poradzisz sobie”, mówi Kimelman. „Jeśli jesteś facetem, który myśli, że jest lepszy od ludzi, to jest to dość oczywiste i to pokazuje się naprawdę szybko. Są ludzie, którzy nie mają nic w życiu, a trafiają do więzienia, i są ludzie, którzy mają wszystko w życiu, a trafiają do więzienia i po raz pierwszy w życiu są równi”

To może być szczególnie trudne dla więźniów w białych kołnierzykach, którzy przybywają z nienaruszonym ego z Wall Street. Grant mówi, że musi tłumaczyć swoim klientom, że mocne strony, które sprawiły, że odnieśli sukces w biznesie, w tym śmiałość i chęć podejmowania ryzyka, „są przeciwieństwem tego, czego potrzebujesz, aby odnieść sukces w więzieniu”.

Po wyjściu na wolność byli więźniowie odkrywają, że umiejętności, które służyły im w życiu przed więzieniem, nie pomagają im zbytnio na zewnątrz. Pozbawieni licencji zawodowych i dyplomów uczelni wyższych, lub pozbawieni możliwości rejestracji w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, mogą mieć ogromne trudności ze znalezieniem pracy umysłowej, do której mają kwalifikacje.

„Piętno jest ogromne, a pracy nie ma” – mówi Grant. „Są powstrzymywani przed powrotem do swoich starych karier z powodu kwestii licencyjnych. Jeśli zajmujesz się finansami, nie możesz do tego wrócić. Prawo, nie możesz wrócić. Znam facetów, którzy jeżdżą Uberem, pracują w budownictwie. Wyobraź sobie, że prowadzisz dwa życia – jedno życie jako menedżer funduszu hedgingowego, a drugie jako dozorca. Tak naprawdę nie zależy ci na tym, żeby żyć dwoma życiami, zależy ci tylko na porządku. Nigdy nie spotkałem dozorcy, który miałby coś przeciwko zostaniu menedżerem funduszu hedgingowego.”

Oczywiście, niektórzy mogliby argumentować, że przynajmniej niektórzy byli więźniowie zasługują na to, by żyć z tymi konsekwencjami. W końcu, podczas gdy niektórzy utrzymują, że są niewinni, inni swobodnie przyznają, że sprzeniewierzyli się, ukradli, oszukali, kosztowali emerytów ich oszczędności lub kolegów ich pracę i rozerwali własne rodziny.

Andy Fastow, były dyrektor finansowy Enron Corp. i architekt oszustwa księgowego, które doprowadziło do upadku firmy w 2001 roku, spowodował na przykład, że tysiące ludzi straciło pracę, a wielu z nich oszczędności emerytalne. Został skazany na sześć lat. Fastow jest teraz na wolności, wygłasza wykłady i prowadzi zajęcia z etyki biznesu i prawa, mówiąc szczerze o swoich przestępstwach oraz o tym, jak i dlaczego je popełnił. Odmówił jednak wielu prośbom o udzielenie wywiadu na potrzeby tej historii.

Jest też Skowron z FrontPointa, chirurg, który stał się cudem funduszu hedgingowego, współzarządzał dużym portfelem w sektorze opieki zdrowotnej i jeździł Astonem Martinem po New Canaan w stanie Connecticut, zanim został przyłapany przez federalnych za przekupienie lekarza, który miał mu podać wyniki badań klinicznych – działania te pomogły FrontPointowi uniknąć 30 milionów dolarów strat, ale kosztowały Skowrona pięć lat więzienia. Inwestorzy instytucjonalni natychmiast wycofali miliardy z FrontPoint, powodując jego zamknięcie. W sfilmowanej dyskusji prowadzonej przez chrześcijański klub męski, Skowron – którego życie przed popełnieniem przestępstwa było naznaczone wstrząsającymi doświadczeniami, w tym nastoletnim uzależnieniem od cracku i śmiercią matki w wypadku samochodowym – bez ogródek mówi o swoim zawinieniu.

„Kiedy miałem 40 lat, patrzyłem przez okno mojego biura. Miałem osiem samochodów w garażu, miałem czwórkę pięknych dzieci” – mówi Skowron w nagraniu. „Miałem strasznie skorumpowane życie. Nie było żadnej linii, której bym nie przekroczył… . Ponad 200 osób straciło przeze mnie pracę. Moja żona i moje dzieci znosiły niezwykłe zakłopotanie, izolację i nieobecność z powodu moich wyborów z powodu imperium, które myślałem, że muszę zbudować.”

Skowron, który odmówił komentarza dla tej historii, wyszedł z więzienia w 2017 roku. W miarę jak on i inni jemu podobni wychodzą na wolność, zaczynają mówić bardziej otwarcie o swoich doświadczeniach w więzieniu – częściowo jako mechanizm radzenia sobie, jak się wydaje, a dla niektórych jako sposób na zarabianie pieniędzy, ponieważ nie mogą pracować w swoich poprzednich dziedzinach. Niektórzy mają nadzieję, że ich doświadczenia mogą pomóc innym, wychodzącym z systemu.

„To jeden z powodów, dla których założyliśmy naszą grupę wsparcia dla białych kołnierzyków, aby stworzyć społeczność ludzi z takimi problemami z całego kraju, którzy żyli w izolacji”, mówi Grant.

Mówią oni o swoich doświadczeniach, aby rzucić jasne światło na to, co uważają za wady systemu sądownictwa karnego. Kimelman uważa, że społeczeństwo nie jest w lepszej sytuacji z powodu trzymania w więzieniu przez lata osób skazanych za insider trading. „Zabrałeś już karierę, pracę, reputację, stopnie naukowe i wszystko inne. Teraz, kiedy próbuję pójść na rozmowę kwalifikacyjną, złożyć podanie do szkoły, dostać mieszkanie lub zrobić cokolwiek innego, to nadal jest w centrum uwagi i jest to pierwsza rzecz, która się pojawia. Do niedawna nie mogłem otworzyć konta w banku. Jeśli chcemy powiedzieć, że każde przestępstwo staje się wyrokiem dożywotnim, to niech tak będzie. To nie jest to, co udajemy, że tutaj robimy.”

I te problemy są znacznie gorsze, Kimelman i inni mówią, dla byłych więźniów z ograniczonymi lub żadnymi środkami, którzy próbują odbudować swoje życie na zewnątrz. „Zmagałem się z tym problemem. Pomyśl teraz o dzieciaku porzuconym na 152. ulicy Bronxu z 38 dolarami, które ci dali. Co on będzie robił?” – pyta Kimelman.

„Jedną z największych wad naszego społeczeństwa jest to, że nie zapewniamy społeczności wspierającej ludzi, którzy wracają z więzienia, więc ludzie się miotają” – mówi Grant.

Przy rekordowo wysokich wskaźnikach uwięzienia, problem staje się systemowy, według Equal Justice Initiative, grupy adwokackiej z siedzibą w Montgomery, Alabama. Jak podaje EJI, ponad 2,2 miliona osób przebywa w więzieniach, a kolejne 5 milionów jest objętych jakimś rodzajem nadzoru społecznego, np. zwolnieniem warunkowym.

Znalezienie pracy jest kluczowe dla powrotu do społeczeństwa, ale kiedy kandydaci do pracy muszą ujawnić w podaniach o pracę, że są notowani, szansa na rozmowę kwalifikacyjną spada o 50 procent, jak podaje EJI. Byli więźniowie napotykają na duże przeszkody, jeśli chodzi o zatrudnienie, mieszkanie i odzyskanie licencji zawodowych; w wielu stanach byli więźniowie nie mogą nawet głosować.

W każdym razie, śledczy będą nadal ścigać przestępstwa białych kołnierzyków. A tym, którzy zostaną skazani, Kimelman daje radę – z której sam nie skorzystał.

„Przyznaj się do winy”, mówi. „Przyznaj się tak szybko, jak to możliwe i postaraj się dostać wyrok tak szybko, jak to możliwe i żyć dalej swoim życiem. To jest najtrudniejsza część.”

Read More: Better Call Larry

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *